Sztuka neosakralna Krzysztofa Sokolovskiego
Wystawa zakończona
Wystawiana: 8 – 28 czerwca 2019
Krzysztof Sokolovski →
Pojęcie „sztuka neosakralna”, ukute przez Krzysztofa Sokolovskiego, wiele mówi o drodze, którą on sam pragnie podążać w swojej twórczości. Już jeden rzut oka na jego prace pozwala zorientować się, jak daleko sytuują się one od rozumianej w tradycyjny sposób sztuki sakralnej, dla której istotnym wyróżnikiem jest figuratywność, przedstawienie wcielonej Osoby Boskiej – Jezusa Chrystusa, a także Maryi i postaci świętych.
Twórczość Krzysztofa Sokolovskiego, krocząca ścieżkami abstrakcji geometrycznej, choć znajduje swoje miejsce w zupełnie innym obszarze, nie niesie ze sobą gestu burzycielskiego, nie odcina się od tradycji. Jest raczej staraniem o jej kontynuowanie w sposób odpowiadający swoim czasom, widać w tym także pragnienie uniwersalizacji, porozumienia ponad wyznaniami.
Oddajmy na chwilę głos samemu artyście: „Sztukę neosakralną rozpocząłem od badania kompozycji ikon. Nie chodziło mi o minimalizację lub zwykłe uproszczenie form kanonicznych, lecz o znalezienie i wydobycie form i układów nieprzedstawiających, mających na celu pokazanie budowy świata ikony. Pozwoliło mi to na sklasyfikowanie pewnych obrazów niefiguratywnych jako sakralnych. Klasyfikacja sztuki jako sakralnej jest możliwa tylko poprzez przyjęcie cech i właściwości charakterystycznych dla dotychczas istniejących dzieł sztuki sakralnej. Do zaklasyfikowania sztuki niefiguratywnej jako sakralnej potrzebny jest więc konkretny charakter form i ich układ”.
Wśród abstrakcjonistów ma Sokolovski poważnych poprzedników, dla których sztuka ikony także była istotnym źródłem inspiracji: Kazimierza Malewicza, Pieta Mondriana, Jerzego Nowosielskiego. Taką drogą poszli także m.in. Krzysztof Klimek i Andrzej Bednarczyk. Ta wspólnota poszukiwań pokazuje pewne potrzeby współczesnej sztuki, a przez to także pragnienia człowieka dzisiejszej doby – m.in. upodobanie do minimalizmu, niosącego z sobą wyciszenie.
„Czarny kwadrat na białym tle” Kazimierza Malewicza bywa odczytywany jako ikona apofatyczna. Tropem kierującym na takie interpretacje jest fakt, że podczas wystawy futurystycznej w Petersburgu w 1915 roku obraz prezentowano wysoko w rogu sali, a więc w miejscu charakterystycznym dla ikon w prawosławnych domach. Podobnie jako wyraz teologii apofatycznej, czyli negatywnej, postrzegać można prace Sokolovskiego. Tak jak reprezentujący ten nurt teologii myśliciele przypomina on, że wszystko, co możemy powiedzieć o Bogu, to stale za mało. Wybiera więc drogę uważnego trwania w milczeniu, poza światem słów i pojęć.
Przy pewnych podobieństwach do wyżej wymienionych artystów Sokolovski zachowuje jednak swoją osobną pozycję. Jego sztuka jest doskonale rozpoznawalna, niezależnie od tego, czy mowa o obrazach na desce, czy też o aranżacji wnętrz sakralnych, której dokonał w kaplicy w Klebarku Wielkim i w klasztorze sióstr salezjanek w Jerozolimie.
Oszczędna paleta barwna: złoto, czerwień, biel i czerń, wyciszenie środków, rytmizacja linii – to wszystko prowadzi do atmosfery spokoju i skupienia. Mamy przed sobą sztukę, z którą nie da się wejść w kontakt poprzez pospieszną konsumpcję. Wymaga ona kontemplacji. Warto jednak poświęcić na to czas. Stając przed obrazami Sokolovskiego, odkrywamy coś nowego – nie tyle w nich, ile co ważniejsze w nas samych.
—
Ewa Kiedio – redaktor w Wydawnictwie „Więź”, autorka książki „Osobliwe skutki małżeństwa” oraz rozmowy rzeki z bp. Michałem Janochą „A piękno świeci w ciemności”, poświęconej zagadnieniom sztuki. Publikowała m.in. w „Więzi”, „Tygodniku Powszechnym”, „Przewodniku Katolickim”, „Kontakcie”, „W Drodze”.